Richard Askwith „Stopy w chmurach” – recenzja książki.
Opublikowane: wtorek, 8 lipca, 2014No własnie, Bob Graham Round – bieg, który stał się obsesją autora. Podtytuł książki „Opowieść o pasji i obsesji biegania” bardzo dobrze obrazuje to co piszący przeżywał, i jak dał się złapać w niezwykłą pułapkę biegów górskich.
Oto zwykły biegacz amator z Londynu, zawodowy dziennikarz, postanowił ukończyć ten legendarny bieg (42 najwyższe szczyty Lake District w ciągu 24h), ale jeśli spodziewasz się, że będzie to książka o jego przygotowaniach do tego biegu, oraz szczęśliwym, pełnym emocji, trudu i znoju zakończeniu – zawiedziesz się. Książka to bez wątpienia zbiór wiedzy na temat historii biegów górskich, autor przedstawia sylwetki największych bohaterów tej dyscypliny (tych z Wielkiej Brytanii), oraz opisuje największe i najciekawsze zawody. Robi to w tak umiejętny sposób, że czytelnik (przynajmniej ja) porusza po stronach książki jak po sinusoidzie, od fragmentów wręcz nużących, pełnych nic niemówiących mi nazwisk, po opisy biegów i zmagań biegaczy tak intensywnie ciekawych, że nie możesz oderwać się od książki. Askwith pisze w taki sposób, że książka nie jest ci czytelniku obojętna, i sprawia, że masz ochotę czytać ją od początku do końca, nawet przy nudniejszych fragmentach.
Trochę przekłamałem pisząc, że nie ma w niej relacji z przygotowań autora do ukończenia Bob Graham Round – są, ale wplecione w całość książki, ukazują tylko upór i determinację, a także obsesję jakiej biegacz może się poddać. Są to fragmenty niezwykle inspirujące, ale też dające do myślenia, a przy tym wszystkim autor nie zapomina o angielskim poczuciu humoru. Żeby nie zdradzać tajemnic książki, napiszę tylko, że efekty podjętej próby ukończenia legendarnego biegu wcale nie są oczywiste.
Mam jeszcze jedną myśl, może bardziej refleksję po przeczytaniu tej książki. Otóż, gdy odkładam ją na półkę, patrzę na swój zegarek z GPS, w szafce mam kilka par butów do biegania z większą czy mniejszą amortyzacją, na różny teren. W szufladzie leżą super skarpetki, kompresja na łydki, koszulki techniczne…i trochę się wstydzę. Wstydzę, bo czytałem o ludziach, którzy w ciężkich butach (lub boso) i spodniach roboczych obciętych przed kolano, potrafili biegać po górach i w taki sposób, że mimo najlepszych gadżetów, większość z nas im nie dorówna.
Zapytasz czy warto przeczytać Stopy w chmurach?
Odpowiedź może być tylko jedna: WARTO!
Komentarze
Myślę, że przeciętny "ubijacz asfaltu" tej książki nie da rady skończyć, ciężka jest… Słuchaj, a może założymy klub BGR2015.pl (od Bob Graham Round 2015), zbierzemy jeszcze kogoś i w przyszłym roku spróbujemy pójść w ślady Askwith'a ?
Cześć Piotr! Może faktycznie za bardzo wierzę w przeciętnych biegaczy 🙂 Łatwo się jej nie czyta.
Co do klubu?2015? Chyba za cienki jeszcze będę na taki bieg, ale zasiałeś ziarenko w mej głowie. Fajnie byłoby zrobić taką trasę.