Za czym tak biegniesz?

Opublikowane: czwartek, 14 sierpnia, 2014 Autor: Damian Orzechowski
fot. Marcin Kowalczyk
Do Maratonu Wrocławskiego pozostał dokładnie miesiąc. To będzie mój trzeci bieg maratoński…i w końcu mi się udało. W końcu mam wolna głowę. Wolną od tej całej napinki, którą sam sobie fundowałem. Napinki, która pochłaniała moje myśli przed poprzednimi startami. Nie analizuje, nie myślę o biegu. Czuję się cholernie spokojny i jest mi z tym dobrze.
Biegam od około 30 miesięcy, mało to czy dużo – nieistotne, ale zauważam pewną rzecz. Moje bieganie zatacza koło. Od pierwszego ubrania bawełnianych drechów, wyjścia z domu i sapania na ścieżce biegowej, po zachłyśnięcie się bieganiem, aż po dziś dzień.  Tak, teraz to widzę. Ja się bieganiem zachłysnąłem. A może bardziej całą otoczką wokół biegania. 
Buty, zegarki, kompresja – gadżety. Treningi, plany, starty – wyniki! 
A gdzie w tym wszystkim jest bieganie? Gdzie w tym moim bieganiu, było bieganie dla Bartka?
No niby było. Nasza akcja stała się z dnia na dzień coraz bardziej popularna, nie trzeba było „aż tak” o nią dbać, bo „samo się kręciło”. Ale czy to o to chodziło?
Nie, zdecydowanie nie o to.

I nagle przychodzi czas refleksji. Kilka dłuższych biegów, kilka rozmów, które wręcz inspirują. Ktoś nagle mówi Ci:

 „Hej! Zatrzymaj się, zobacz jak tu jest pięknie”
I rzeczywiście było pięknie!
Patrzysz na siebie i zaczynasz się śmiać. Śmiejesz się z gadżetów, z wyników. Zdajesz sobie sprawę, z czegoś co jest przecież tak oczywiste, tak jasne, że przecież nie warto o tym myśleć… Mistrzem świata już raczej nie zostaniesz. Przecież biegasz w zupełnie innym celu!
Ruszasz dalej, biegniesz, tylko jakby lżejszy. Zostawiasz coś z tyłu, jakiś cholernie niewygodny bagaż z tekstami typu:
 „muszę”, „pobiegnę”, „będę mieć taki czas” „jeśli mi się nie uda, to”
Warto od czasu do czasu spojrzeć w tył, przyznać się do błędu jeśli taki się zdarzył. Warto wyciągnąć wnioski i ruszyć dalej.
Moje bieganie zatacza koło, a ja znowu się nim cieszę.
Nie, nie porzuciłem treningów, wręcz przeciwnie, mam lepsze i mocniejsze! Dalej chcę walczyć ze swoimi słabościami, przesuwać swoje granice. 
Moja gadżeciarska część biegacza też ma się nie najgorzej, dalej interesują mnie nowinki z bieganiem związane.  Podobno mężczyźni są jak duże dzieci 🙂
Ale coś się zmieniło. Znowu potrafię się zatrzymać, żeby popatrzeć gdzie dobiegłem.

P.s.
I znowu moja żona miała rację, pytając się mnie „za czym tak biegniesz? 🙂

fot. Marcin Kowalczyk
6 Komentarzy 1621 Odwiedzin

Zobacz również

Komentarze

Popularne posty

0