Zabawa zaczyna się dopiero wedy, gdy się nie chce.
Opublikowane: piątek, 5 lutego, 2016Chyba każdy biegacz to przerabiał, każdy z nas kiedyś usłyszał lub dopiero usłyszy to pytanie, pytanie klucz. No bo jak tobie chce się biegać? Jak znajdujesz na to czas?
Pewnie każdy z Was ma swoją wersję odpowiedzi, tak jak każdy ma swój powód by biegać, jednak determinacja osób nie biegających bywa czasami męcząca. Męcząca bo przecież do biegania nikt nikogo nie zmusza i nie zmusi, nic na siłę – chcesz – próbuj, nie chcesz – ok! Przecież to nic złego, tylko kurde, nie truj innym, że nie masz czasu, brak ci motywacji, czy…coś tam.
Dla mnie bieganie jest już tak oczywiste, że nawet za bardzo się nad nim nie zastanawiam, to moja pasja, część mnie. Oczywiste jest też dla mnie to, że są osoby, które biegać nie lubią, nie chcą i nie będą – równowaga w naturze musi być.
Wczoraj pytanie klucz zadał mi jeden z moich wychowanków (pracuję w internacie), moja odpowiedź musiała być dość zabawna – wyglądałem i czułem się raczej kiepsko, zmęczony, z zakwasami w nogach i rękach od ćwiczeń z bolącym kolanem i biodrem, i niewyspany – odpowiedziałem, że może teraz nie widać, ale po prostu to lubię.
Prawda jest taka, że osobom, które połknęły biegowego bakcyla bieganie sprawia przyjemność i nie ma co drążyć tematu. Zabawa zaczyna się tak naprawdę wtedy, gdy musisz walczyć ze swoim leniem, żeby wyjść na trening, zabawa zaczyna się wtedy gdy ci się nie chce biegać, a taki stan może dopaść najwytrwalszych biegaczy.
Ze swoim leniem walczyłem dziś około 1,5h. Tyle samo trwał mój dzisiejszy trening, na który w końcu wyszedłem. Ale zanim ubrałem moje „pedalskie” ledżinsy, zanim założyłem różowo – szare buty i bluzę z jebitnie żółtymi wstawkami, wymyśliłem sobie pyrdylion powodów, żeby nie wychodzić z domu. Serio, nawet położyłem się z myślą o drzemce. Biegam od czterech lat i zdążyłem już poznać swojego największego wroga w bieganiu – siebie. Wiem kiedy jestem naprawdę zmęczony i muszę odpuścić, ale wiem też, że czasami moja głowa chce mnie zwyczajnie oszukać i robi wszystko, żeby zmyć bieganie z tablicy z napisem PLAN DNIA. Tu zaczyna się zabawa, którą pewnie większość biegaczy dobrze zna. Jeśli ci się uda – wygrywasz, jeśli nie, pod koniec dnia gwarantuję ci wyrzuty sumienia. Bo jednak mogłeś/mogłaś wyjść.
Dobrze jest cieszyć się bieganiem, bo ono powinno sprawiać przede wszystkim radość i frajdę. Z czasem uczymy się jak nasz organizm reaguje na nadmiar aktywności, w końcu jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo do zmęczenia. Jednak dobrze jest też wiedzieć kiedy musisz wyjść poza swoją strefę komfortu i przełamać kolejną granicę, pokonać swoja słabość, wtedy nie będziesz musiał/a szukać odpowiedzi na pytania typu „po co”, odpowiedź przyjdzie wraz z satysfakcją po wykonanym treningu.
Komentarze