Mieć czy biec?

Opublikowane: środa, 17 sierpnia, 2016 Autor: Damian Orzechowski


Jedna z po­pu­lar­nych sieciówek z asor­ty­men­tem spor­to­wym wypuści wkrótce (tekst ma już kilka miesięcy, a kamizelka z „sieciówki” ma się całkiem dobrze i jest chwalona przez biegaczy) na rynek ka­mi­zelkę bie­gową z bi­do­na­mi, cena 129 zł. Dla porówna­nia, ka­mi­zel­ka tego typu tyle że wiodącej marki kosz­tu­je bli­sko 500 zł. Oczy­wiście na porówna­nie tych dwóch mo­de­li przyj­dzie jesz­cze czas, jed­nak różnica w cenie już teraz daje do myślenia.

Na za­wo­dach bar­dzo często można spo­tkać osoby, które swoim ubio­rem i wy­po­sażeniem mogą się równać z elitą, ale na tym te porówna­nia się kończą. Mnie taki widok wpra­wia trochę w zakłopo­ta­nie. Bie­gacz ubra­ny od góry do dołu w naj­nowszą ko­lekcję po­pu­lar­nej marki, wy­po­sażony w wiodący model ze­gar­ka ze wszyst­ki­mi możli­wy­mi funk­cja­mi, kijki z kar­bo­nu, bo lek­kie muszą być, i kom­pre­sja, która odsłania tylko ko­la­na i głowę. Nie­ste­ty, często jest to widok z końca staw­ki, gdzie mod­nie ubra­ny i świet­nie wy­po­sażony bie­gacz powłóczy no­ga­mi z języ­kiem zwie­szo­nym na bro­dzie. Po­kuszę się o stwier­dze­nie, że tego typu bie­ga­cze wolą iść do skle­pu spor­to­we­go dużo bar­dziej niż na tre­ning, a za­miast wy­le­wać pot na tre­nin­gach, prze­le­wają kasę na konto skle­pu in­ter­ne­to­we­go. Może się cze­piam, może są to osoby, które zwy­czaj­nie stać na wy­da­wa­nie ‘kilku” stówek na sprzęt, jed­nak sam sprzęt nie biega. 

Bie­ga­nie stało się biz­ne­sem, ogrom­nym ryn­kiem, który przy­no­si wiel­kie zyski i coraz częściej słychać głosy, że nie cho­dzi tu o zdro­wie czy ak­tyw­ny tryb życia, a o pieniądze właśnie. Biegi na dy­stan­sie ultra po­wo­li stają się rewią mody, naj­now­szych gadżetów, ultra butów i kijków. Do tego do­chodzą ple­ca­ki, bi­do­ny, oku­la­ry, czap­ki i ze­gar­ki. Bie­ga­cze, szczególnie ci początkujący, za­miast szukać dla sie­bie od­po­wied­nich jed­no­stek tre­nin­go­wych, tak aby móc spo­koj­nie po­ko­nać cały dy­stans, swoją uwagę sku­piają na ak­ce­so­riach właśnie.

Jest popyt, jest podaż tylko do czego to pro­wa­dzi? Żeby była jasność, nie je­stem prze­ciw­ni­kiem gadżetów i do­bre­go (często dro­gie­go) sprzętu. Na dobre buty je­stem w sta­nie wydać duże pieniądze, bo są w mojej oce­nie niezbędne, a resz­ta? Resz­ta zależy od podejścia. Fromm za­sta­na­wiał się nad od­po­wie­dzią na py­ta­nie „mieć czy być”? W bie­ga­niu po­wo­li sta­wia się py­ta­nie „mieć czy biegać”? Bo bie­ga­nie stało się ko­mer­cyj­ne, a w parze z ko­mercją idzie cena, cena bran­din­gu, PR-u, mod­nych znaczków na sprzęcie. Wielu z nas przed tą ko­mercją ucie­ka właśnie w góry i w ultra, ale i tu coraz częściej widać, że bie­ga­cze sta­wiają na „mieć”.

Jak więc wybrnąć z tej sy­tu­acji? Cza­sa­mi wy­star­czy się zwy­czaj­nie za­trzy­mać i nie dać się wpędzić w ten owczy bieg. Na Biegu 7 Dolin udało mi się zo­sta­wić w tyle kilku ta­kich „wy­stro­jo­nych” bie­ga­czy, mnie z kolei wy­prze­dził facet, który biegł w sta­rych halówkach, dre­sie rodem z lat 90 i pla­sti­kową bu­telką na wodę.

Zanim zde­cy­du­jesz się na ultra lekki ple­cak za ¼ swo­jej pen­sji, za­stanów się czy fak­tycz­nie dzięki niemu będziesz mieć lep­szy czas na za­wo­da­ch? Jeżeli już zde­cy­do­wałeś/zde­cy­do­wałaś się na start w biegu górskim w do­dat­ku na dy­stan­sie ultra, nie za­po­mi­naj, co w tym biegu jest najpiękniej­sze i przede wszyst­kim, po co to ro­bisz. Sprzęt jest ważny i po­trzeb­ny, warto wy­szu­ki­wać no­wi­nek, nowych ulep­szo­nych gadżetów, ale to nie to zrobi z cie­bie praw­dzi­we­go ul­tra­sa, a pod­czas ciężkiego kry­zy­su na tra­sie, nawet naj­lep­szy i naj­droższy sprzęt nie skłoni cię do podjęcia walki.


Tekst pochodzi z 3-4 numeru „Ultra Trail Runner Magazyn”
0 Komentarzy 817 Odwiedzin

Zobacz również

Komentarze

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne posty

0