O dumie i naszych uprzedzeniach.

Opublikowane: piątek, 15 maja, 2020 Autor: Damian Orzechowski

W głowie mam obraz z jesieni ubiegłego roku. Jesteśmy na naszym pierwszym zgrupowaniu AMP Futbol. Po zajęciach z piłką, zawodnicy i osoby towarzyszące jadą na miejski basen. Reprezentanci Polski i ich przyszli następcy, w sumie kilkadziesiąt „amputantów”wchodzi na basen. Robi to niezłe wrażenie na osobach, które akurat tam przebywały. A Bartek chyba pierwszy raz w życiu nie czuje się inny, będąc na basenie bez protezy.

 

Tak sobie myślę, że żyjemy w nieźle popieprzonych czasach. Z jednej strony, stosunek do osób niepełnosprawnych lub w jakikolwiek sposób innych, jest dużo lepszy niż jeszcze 10- 20 czy 30 lat temu. Ludzie, nasze społeczeństwo, powoli uczy się tego, że wokół nas są i zawsze będą niepełnosprawni. Jest im coraz łatwiej, znikają bariery, w głowach tych „zdrowych” przestawiają się jakieś zapadki i inaczej patrzą na inność. Może nie jest idealnie, ale jest nieźle. Co prawda, jeszcze dużo musi się zmienić, jednak powoli, małymi krokami, coś się dzieje. Ludzie z wadami stają się akceptowalni w szerszym gronie niż rodzina i bliscy. O całym społeczeństwie nie odważę się napisać. 

Bo jednak żyjemy w czasach gdzie kult ciała i idealnego wyglądu jest tak promowany, że dotyka to nas wszystkich. Wystarczy wejść na portale społecznościowe, podpatrzeć kilka „gwiazd i gwiazdeczek.” Idealne życie, idealne ciała, zdjęcia z wakacji i cała masa pierdół, które nic nie wnoszą do życia zwykłego człowieka. A mimo to, podglądamy, tak mimochodem niby przypadkiem. Niektórzy idą o krok dalej i szarpią się, próbują dążyć do czegoś na kształt idealnego życia. Spoko, powodzenia! Niech się wiedzie. Serio.

Sam się czasami na tym łapię, że chciałbym. Dużo bym chciał.

Do czego zmierzam? Nasze społeczeństwo jest ogólnie zaniedbane. Blisko 60% polaków ma nadwagę, nie przejawia żadnej aktywności fizycznej i i jest narażona na choroby cywilizacyjne. A  przy tym jesteśmy tak bardzo zmanipulowani i wierzymy w ideały. Nie tolerujemy wad innych, nie potrafimy patrzeć na osoby z deficytami, a brak kończyny czy upośledzenie dalej wzbudza strach i niechęć. I nie, nie oskarżam nikogo… Chyba, że siebie z przed 9 lat. Tak, tak, kiedy urodził się Bartek, przez krótki moment, miałem obawy pod tytułem „co ludzie powiedzą.” To taka mieszanka strachu, jakiegoś zawstydzenia, obawy o dziecko. Trwało to na szczęście krótko, ale jednak, tak było i nie zmienię tego.
Na szczęście odrobiłem szybko lekcje życia, którą każdego dnia, od prawie 9 lat daje mi mój syn. Te młodzieniec nauczył mnie więcej niż wszystkie szkoły, studia i kursy, które zrobiłem w swoim życiu. Jego inność, to dla nas wyzwanie, trochę też misja, bo dzięki niemu uczą się też inni. Przez tych kilka lat, od kiedy głośno ale i otwarcie mówimy i pokazujemy innym jak jest i jak może wyglądać niepełnosprawność dziecka, dużo się zmieniło. I my to dostrzegamy.

A uczucie, które we mnie wzbudza mój niepełnosprawny syn, to najczęściej duma.

 

0 Komentarzy 1544 Odwiedzin

Zobacz również

Komentarze

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne posty

0